Powoli mijają nam Święta. Te chyba najbardziej polskie, katolickie - najbardziej oczekiwane i nam bliskie.

 W tym czasie wierzymy, jak dzieci w cuda: w Mikołaja z prezentami, zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Idziemy po jedynej w swoim rodzaju wieczerzy, do kościoła – o północy na Pasterkę. W tym dniu jesteśmy wszyscy razem, bez względu na przekonania – podobno w tym czasie gasną wszelkie spory. Tak jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy. Podobno w tym dniu, Polacy nie mówią o polityce. Szkoda, że takich dni nie ma w roku więcej.

 
Byłem już właściwie, chyba wszędzie na świecie i spędzałem Święta Bożego Narodzenia, wśród różnych ludzi w różnych warunkach, klimatach, ale nigdzie… nie spotkałem takiej właśnie niesamowitej, uroczej i niepowtarzalnej atmosfery świątecznej jak w Naszym Kraju. I to chyba wyróżnia Polaków pośród innych nacji świata. I chwała naszym przodkom i Nam, własnie za to.
 
No ale teraz, zaczyna się karnawał, bale i uczty – a z nimi wiele innych prawdziwie polskich tradycji i prawdziwie polskich potraw. Ponieważ, od kilku dni - nic nie napisałem, (głównie dlatego, że nie bardzo wiedziałem o czym) – postanowiłem podać do wiadomości publicznej przepis na potrawę szczególną i wyjątkowo polską: Bigos. O tej potrawie, krąży nawet wiele dowcipów, które przeszły do historii i legendy. Wielu wielkich tego świata, określiło bigos, jako najgorszą potrawę, którą kiedykolwiek próbowali. Ohyda – twierdzili. My wiemy - jak bardzo ONI byli w błędzie, jak bardzo ONI nie rozumieli Polaków. 
A zaczęło się to wszystko, jak Polskość - wiele wieków temu, kiedy nawet powstały rozmaite określenia działań naszych rodaków – np. słynne „bigosowanie”. I to też jest Polska właśnie.!
 
Oto przepis na najlepszy na świecie bigos. Receptura pochodzi od jednego z autorów Neon24,, który mam nadzieję, nie oskarży mnie o plagiat. Receptura jest nieznacznie zmodyfikowana – dla zmylenia autora oryginału. Wiadomo. Przepisów jest tyle - ile kucharzy amatorów. A więc:
 
Bigos: 
 
Surowce
1. Połowa kapusty a połowa rozmaitych mięs – wg uznania. (Ale zawsze).
2. Kapusta w połowie kiszona a w połowie surowa (zawsze oczywiście biała).
3. Mięso po jednej trzeciej: wołowe, wieprzowe, wędzone (skrawki wędlin, boczku, szynki – wszystko co wartościowe i zostanie ze świątecznego stołu) 
4. Cebuli ok. 10 % wagi całości surowca. 
5. Grzyby suszone 10% wagi - wg. zamożności. 
6. Inne cuda: może być np. mięso z pieczonego kurczaka, pieczystego, wino czerwone i… pepsi cola, papryka, oraz wszelka inna dowolność, wedle uznania inwencji i zamożności. Ważne aby zawsze utrzymywać proporcje mięsiwa i kapusty.     
 
Robota
1. Przygotować odpowiedni wywar z jarzyn i kości (rosołek).
2. Kapustę skroić i gotować w wywarze z grzybami, liściem laurowym, kminkiem. (ważne aby kapusta kiszona - nie dała zbyt dużo kwasu).
3. Wszystkie mięsiwa pokroić w kostkę (ok. jeden centymetr) i przysmażyć na smalcu. Najprzód wołowe, później nieco wieprzowe, skrawki wędlin. Wrzucać do gotującej się kapusty.
4. Cebulę przysmażyć na smalcu i wrzucić do kapusty.
5. Dodać: przecier pomidorowy, lub pomidory, może być ugotowana marchewka, wino, mogę być mocno wysmażone grzyby, pieczarki, pieprz, papryka  (wszystko wedle uznania). 
 
Inwencja w gotowaniu bigosu jest tak różna i tak dowolna, jak tylko być może natura Polaków!
 
Gotować należy też dowolnie długo, na niezbyt ostrym ogniu w zależności od smaku: 
 
Znane są wszem i wobec - dwa modele bigosu:
Model pasztetowy: gotować do 12 godzin (zalecane są kilkugodzinne przerwy a nawet przypadkowe, przemrożenie bigosu) 
Model jędrny (na szybko): gotować do 3-4 godzin. 
 
Zalecane jest, aby w przygotowaniach i strukturze coś się uchowało: np. usmażone ale nie rozgotowane skrawki wędlin wędzonych, można je dodać pod koniec obróbki – dla smaku. 
 
Skala gotowania:
Minimum powinno się zacząć od 2 kg kapusty + 2 kg mięs. W praktyce wychodzi zawsze dwa razy więcej (najczęściej - z dodatkami ok. 10 kg). Dowolnie - i taki jest prawdziwie Polski ideał.
 
Połowa każdego bigosu idzie na pierwszy ogień – na pierwszą ucztę (ok. 50 dkg na osobę).
 
Resztę albo drugą połowę należy zamrozić i wyciągnąć na czas kiedy przyjeżdżają mili goście! 
  
Oczywiście, NIGDY nie należy zapomnieć – aby z zamrażalnika, przy okazji wyciągnąć gorzałkę.
A wtedy tylko palce lizać – a wszem i wobec wołać:
 
„I ja tam byłem. Bigos jadłem, wino i wódkę piłem. Kompanija była wspaniała; Bigos palce lizać – a wszystko z jedyną na świecie - prawdziwie Polską gościnnością”. 
 
PS. Czekam na zaproszenie – degustację. Gorzałkę sam przyniosę.
 
Ryszard Opara